^

Robert Kubica - Klub Kibiców

środa, 29 sierpnia 2012

Klucz do zagadki: Wirtuoz i Architekt (oraz Sensei)

Wczoraj PAP podała wiadomość o planowanym na wrzesień zabiegu Roberta Kubicy, mającym na celu usunięcie zrostów.
Informacja to ta, na którą jednak nie czekaliśmy, ale zgodnie musimy stwierdzić że jest to prawdopodobnie kosmetyka medyczna i pozostaje się tylko cieszyć że te poważniejsze operacje, zabiegi nie mają już miejsca.

Po informacji o testach Forda, zrobiło się bardzo gorąco, mogliśmy doświadczać tak jak już napisałem momentów prawdziwego zadowolenia ale także chwil prawdziwej dezorientacji, która wkradła się z pewnością przypadkowo.

Działamy dalej, wielkie dzięki dla wszystkich Was kibiców, za pomoc pod każdym rodzajem a jest tego bardzo dużo…
Dziś zamieścimy tekst Magelota@, zapraszam do lektury a także i poznania punktu widzenia w tej sprawie przez naszego klubowiczowego kibica.

                                    TOMek.

Obiecałem TOMkowi, że gdy znajdę chwilę czasu i będę miał jakieś ciekawe wnioski czy spostrzeżenia, to napiszę. TOMek, pewnie nie spodziewałeś się, ale doczekałeś się ;)
Jak to mawia Robert: “Lepiej po cichu robić swoje i zaskoczyć wynikiem”
Przeczytaliście tytuł. Nie, nie, zagadkę postaramy się rozwiązać w kolejnych etapach. Wpierw należy coś uporządkować i określić właściwy punkt odniesienia. Moim zamiarem jest też sprowokowanie Was do spojrzenia na sprawy z innego punktu widzenia.
No właśnie, jak myślicie – o kim piszę? O Robercie? Czy aby na pewno? Co lub kto Was zwodzi: Robert, obóz Roberta czy może własne oczekiwania?
Od połowy zeszłego roku obserwuję, jak różnego rodzaju analizy rozłażą się przez założenia oparte nie na rzeczywistości, ale na oczekiwaniach, chciejstwie i przeciąganiu struny. Czasami niektórzy – jak małe dzieci – uważają, że krzyki i tupot nóg mogą coś zmienić…
Bez Roberta nie cieszylibyśmy się Formułą 1. Sam jest w stanie wygrywać z innymi i robi to od dawna. Ale czy sam byłby w stanie znaleźć się tam, gdzie jest od kilku lat?
No właśnie. Robert jest wirtuozem. Daniele Morelli jest architektem. I to właśnie (przede wszystkim, ale nie tylko) o nich piszę. Robert jest bystry. Daniele jest sprytny. Jak zdecydowana większość z nas nie znam ich osobiście, więc pozwalam sobie jedynie pisać o moich odczuciach i spostrzeżeniach. Mają zupełnie różne charaktery i zwracają uwagę w swojej pracy na odmienne aspekty, ale obydwoje doskonale rozumieją, że dobrze się uzupełniają. Potrafią to wykorzystać i współpracować ze sobą, chodź oboje stanowią silne osobowości, a co za tym idzie – może to powodować konflikty. Potrafią jednak ponad różnice w poglądach i własne oczekiwania przedłożyć wspólny cel i temu podporządkować swoje działanie. Doskonale wiedzą, że wspólnie osiągną więcej niż działając osobno, na własną rękę.
Dlaczego Robert i Daniele współpracują ze sobą? Bo oboje są profesjonalistami i mogą sobie zaufać. Gdyby tak nie było, to Robert zwolniłby swojego menedżera, podobnie jak to zrobił w swoim zespole RK Racing Team, gdzie w pierwszych trzech miesiącach istnienia musiał zwolnić dwóch menedżerów. Od kiedy Robert współpracuje z Daniele? To chyba wystarczający argument.
Tutaj wspomnę o jednej sprawie, która bardzo mnie boli od dłuższego czasu. Bardzo nie lubię złego traktowania ludzi, a tym bardziej gdy nie zasłużyli sobie na to. Mieszać ludzi z błotem jest bardzo łatwo, a nagradzać odpowiednio – bardzo trudno. Daniele Morelli wykonuje trudną, żmudną i bardzo niewdzięczną pracę. Dba o interesy Roberta. A o tym, jak trudne jest to zadanie świadczy fakt, że musiał niejako zejść do podziemia, ograniczyć dostęp do informacji i kontrolować wszystko, co dzieje się wokół osoby Roberta, bo najmniejszy błąd może zniweczyć misterny plan. Nie zapominajmy o tym, że przez ten cały czas od wypadku wspierał Roberta i nie odwrócił się do niego plecami, nie skreślił go, a wręcz przeciwnie – robi wszystko, żeby teamy i środowisko biznesowe nie zapomniały o Robercie. Możliwości ma bardzo ograniczone, a wymagania i oczekiwania z każdej strony wręcz kosmiczne. Który menedżer podjąłby taką pracę, czy tym bardziej kontynuowałby i do tego za mniejsze pieniądze? Szanujmy człowieka, bo robi dla Roberta więcej, niż my wszyscy razem jesteśmy w stanie zrobić – i jest to niezbity fakt dokonany.
Robert jest wirtuozem – Daniele architektem. Ktoś powie: a kto w takim razie kryje się pod słowem Sensei? Zajrzyjmy np. do wikipedii, jakie to słowo ma znaczenia: wcześniej urodzony; ten, który uczy. Nie trudno się domyślić – tak, mam na myśli tatę Roberta – Artura Kubicę. Robert wielokrotnie powtarzał, że jego tata potrafi dostrzec to, czego inni nie widzą, potrafi udzielić cennych wskazówek. Jak sam wspominał, jego tata prowadził go “po europejsku”, na profesjonalnym poziomie. Nabiera to szczególnego znaczenia, jeżeli uwzględnimy realia tamtych czasów. Pamiętam drugą połowę lat 80-tych, kiedy to ograniczono wsparcie finansowe i likwidowano w całym kraju przyzakładowe ośrodki kartingowe, jako “nikomu niepotrzebne i zbyt kosztowe w utrzymaniu”. Artur Kubica musiał to brzemię nosić na własnych barkach i finansować z własnej kieszeni, a koszt – nie tylko finansowy – poniosła niestety cała rodzina. Od dłuższego czasu pozostaje w cieniu, ale moim zdaniem znajdzie się w niedługim czasie bliżej źródła.
Historia zatoczyła koło. Kiedy w 2003 r. w wypadku nie ze swojej winy Robert miał skomplikowane złamanie prawej ręki, lekarze nie dawali jemu szans na powrót do zdrowia i tym bardziej do sportu. Wrócił silniejszy. Szereg decyzji, kolejne teamy, rezultaty. Nie było łatwo i nie wszystko szło po myśli. Teraz Robert niejako ponownie odrabia tą samą lekcję, lecz tym razem wszystko jest intensywniejsze. Robert z pewnością nie będzie popełniał dwa razy tych samych błędów. Jest bogatszy o wiedzę, umiejętności i doskonale zna środowisko. Wszystko otrzyma nową jakość, decyzje będą trafniejsze, rezultaty lepsze.
Gdy człowiek staje w obliczu śmierci, wszystko dotychczasowe staje się mało istotne a człowiek dostrzega swoją małostkowość. Taka chwila niewątpliwie zmienia człowieka – zaczynają cieszyć drobne sprawy, których wcześniej nie dostrzegał: świecące słońce, zieleń otaczającej przyrody. Zupełnie innego znaczenia nabierają relacje z bliskimi. Nic już nie będzie takie, jak przedtem. To co zostało rozerwane, zostanie połączone. To, co zostało zgubione, zostanie odnalezione. Niewykorzystane szanse zostaną należycie zagospodarowane. Wszystko znajdzie się na właściwym miejscu.
Myślę, że w niedługim czasie będziemy świadkami nowej jakości, do której jesteśmy od dawna przygotowywani. Wirtuoz wzniesie się na wyżyny i otrzyma wielkie owacje, Architekt przez nikogo nie niepokojony stworzy dzieło o solidnych fundamentach, a Sensei będzie z bliska się przyglądał i zapytany udzielał będzie trafnych odpowiedzi. Każdy zajmie należne mu miejsce, według jego zasług.
Czy mój punkt widzenia jest prawidłowy? Czy dobrze odczytuję sygnały? Tego nie wiem na pewno. To bardzo bystrzy i sprytni ludzie. Trudno ich dogonić. Staram się.
Staram się za nimi nadążyć…
Magelot
Klub Kibiców Roberta Kubicy
KOMENTARZE KIBICÓW
Autor: marciinex
o 11:18

Udostępnij:

error: Content is protected !!