^

Robert Kubica - Klub Kibiców

sobota, 3 sierpnia 2013

Robert Kubica – po Rajdzie Finlandii….

Zakończył się kultowy Rajd Finlandii…
Robert Kubica wraz z Maćkiem Baranem, zajęli wyśmienite drugie miejsce w WRC2! A w klasyfikacji generalnej dziewiąte!

fot.HiP. K.K.R.K.





A przecież miała być tylko zabawa…Robert jechał ten Rajd po raz pierwszy – mając na uwadze “lokalnych” kierowców, którzy nie tylko świetnie znają trasy, ale mają przede wszystkim wielkie doświadczenie w pokonywaniu tych specyficznych i bardzo szybkich odcinków, nafaszerowanych najróżniejszymi hopkami….
druga pozycja cieszy tym mocniej.
Nie potwierdziły się także nasze obawy o nowe Fiesty R5, które jak zapowiadano są szybsze od aut RRC…
– gdy prowadzi Robert, zdarzają się i zdarzać będą wyjątki od niektórych reguł.
Brawo Robert! Brawo Maciek!
Niesamowity rajd, niesamowite emocje – dziękujemy!

Gratulujemy zwycięzcom w Klubowych konkursach – wygrać bilet na Rajd Polski, tym bardziej gdy losującym jest sam Robert i Maciek….

fot.HiP K.K.R.K.

 Gratulacje dla  nowego posiadacza  przepięknego kalendarza z autografami naszej szybkiej dwójki!
Dziękujemy wszystkim za  wspólne kibicowanie i kolejne wspólnie przeżyte emocje!







Rajdowe wspomnienia HiPków.
NESTE OIL RALLY FINLAND 2013


Tym razem nasze przygotowania do rajdu zaczęły się od dylematu czym dotrzeć do Finlandii. 
Zostało nam jak zwykle pojechać własnym samochodem. 
Ważną dla nas rzeczą jest uczestniczenie w testach przed rajdem.
Byliśmy przekonani patrząc w grafik rajdowy, że odbędą się one w niedzielę, ale na tydzień przed rajdem dostaliśmy wiadomość, że jednak będą wcześniej :) Już wtedy wiedzieliśmy, że do Finlandii musimy wyjechać wyjątkowo szybko, bo w czwartek. Z planowanych 10 dni zrobiło się 11, a z 500 euro 600.
Po ostatecznym podliczeniu wszystkich kosztów jakie miało nam przyjść ponieść czyli: paliwo, promy, nocleg, jedzenie i bilety na rajd na kalkulatorze wynik przekroczył 7tyś zł. Ponieważ nie chcieliśmy zakończyć naszych rajdowych podróży na Finlandii, zapadła decyzja – tniemy koszty na maksa ;)
Jak nam się wydawało jedyne na czym można by zaoszczędzić to nocleg. Wykluczając hotele, hostele, prywatne mieszkania i drewniane budki nad jeziorami (w których notabene nie ma nawet prądu i bieżącej wody), zeszliśmy do poziomu namiotu . Hura!? Pierwszy raz w życiu jedziemy pod namiot :))
Teraz wiemy, że ta opcja okazała się tańsza, ale niestety nie tyle ile zakładaliśmy. W Finlandii rozłożenie namiotu dla 2 osób to koszt 18 euro za dobę. 
To tyle wstępu. Jedziemy na rajd :)
W Helsinkach meldujemy się w piątek około godz. 10. Do miasteczka, w którym nazajutrz będą odbywać się testy mamy trochę ponad 300km. Rozbijamy się na kempingu w okolicy. Pierwsza noc okazuje się bardzo ciężka. Jest twardo, zimno i całą noc jasno. Tu dowiadujemy się, że w Finlandii noc jest bardzo krótka. Ciemne, nocne niebo jak w Polsce, jest tu jedynie od około 24 do 2 – reszta nocy wygląda jak nasz zmierzch.
Mamy sobotę. 

fot.HiP K.K.R.K.


Pobudka o 6 rano i jedziemy na odcinek testowy. Gdy dojeżdżamy Robert już zapoznaje się z trasą, więc nie widzi momentu naszego przyjazdu. Bierzemy sprzęt i idziemy zbierać materiały foto-video. Ja zostaję bliżej serwisu, a Paweł idzie w głąb odcinka. Jesteśmy zszokowani prędkością z jaką poruszają się po tej szutrowej drodze. Jak się później dowiadujemy średnia prędkość wynosiła około 130km/h. Podczas przywitania chłopaki nie ukrywają zaskoczenia. Chyba nie spodziewali się, że wpadniemy na tak zwariowany pomysł i przyjedziemy tu razem z nimi tak szybko. Staramy się jak zawsze mieć na uwadze, że testy wymagają skupienia z ich strony i nie zawracamy im zbyt często głowy. Cały testowy dzień mija w wesołej atmosferze – stąd częsty uśmiech na twarzy Roberta w wywiadzie dla fińskiej TV. Po zakończeniu jazd mamy okazję zająć Robertowi i Maćkowi trochę więcej czasu. Organizujemy losowanie biletów na Rajd Polski i podpisywanie nagród/kalendarzy. W podziękowaniu za poświęcany nam czas przekazujemy im w imieniu Klubu po pamiątkowym kalendarzu z naszymi zdjęciami z poprzednich rajdów :) Życzymy powodzenia na rajdzie i rozjeżdżamy się (oni do wygodnego hotelu, a my pod “wygodny” namiot ;) ).
Dni przedrajdowe spędzamy na zwiedzaniu okolicznych jezior i wizytach w Parku Serwisowym. Przyglądamy się ostatnim przygotowaniom DS3 i podglądamy konkurencyjne ekipy. 
Środa – kwalifikacje/shakedown.
Przed wyjazdem na odcinek odwiedziliśmy na chwilę Park. Samochodu nie było na stanowisku, ale udało nam się spotkać Roberta i Maćka jeszcze w cywilu. Na pytanie gdzie jest cytryna, Robert jak zwykle dowcipinie ” A tam … w jeziorze” :)
Shakedown trochę nas rozczarował. Już na wjeździe kasują nas 5 euro za parkowanie samochodem. Nie spodziewaliśmy się, że bilety zawierają jedynie wejście na odcinki, a za dojazd autem trzeba dodatkowo płacić. 
Odcinek przebiega przez gęsty las, a barierki odgradzające znajdują się dość głęboko, co znacznie ogranicza pole widzenia. Nie czuć tej prędkości i hopki z daleka też nie wyglądają tak widowiskowo. Przez to nie czujemy, że jesteśmy częścią rajdu, a jedynie stoimy mocno z boku.
Czwartek – pierwszy dzień rajdu.
Zaczynamy od startu na  1-OS-ie Himos 1. Jest to dość krótki odcinek i jak się później okazuje, załogi tylko na chwilę wjeżdżają za wzniesienie, dzięki czemu mamy możliwość oglądania większej części przejazdu.
Drugim naszym celem jest OS-2 Torittu 1. Lokujemy się przy końcowej części odcinka i vis-à-vis TVP, na przepięknym łanie zboża, rozkładamy Klubową Flagę :) Podoba nam się bardzo to miejsce i postanawiamy zostać tu na kolejny przejazd, czyli 4-OS. Zmieniamy jedynie miejsce – przechodzimy na stronę naszej TV i na budynku strefy VIP, rozwieszamy naszą flagę. W tym miejscu prezentuje się okazale. Jest widoczna dla bardzo szerokiego grona publiczności :) Spotykamy tu pozytywnie zakręconych kibiców z Olsztyna i niebywale odważnego sąsiada z czeskiego Cieszyna, który na rajd dotarł autostopem. W oczekiwaniu na kolejny przejazd załóg poznajemy wielu ciekawych ludzi z najdalszych stron świata. Wspaniale było czuć tu atmosferę rajdu! 
Kolejnym i jak się później okazało ostatnim na dziś naszym punktem, był OS-5 Himos 2. Drugi przejazd został znacznie wydłużony i w miejscu naszych obserwacji zmienił się trochę tor jazdy. Mieliśmy teraz przejeżdżającego Roberta na wyciągnięcie ręki :) Udało nam się jeszcze spotkać naszą załogę na drodze wyjazdowej z tego odcinka. 
Nie możemy nie wspomnieć, że na ten OS zdążyliśmy już ledwo, ledwo … co pewnie po naszym sapaniu na starcie, zauważyła też nasza załoga.

Dzień zakończył się wspaniale. Ani trochę nie przeszkadzało nam, że byliśmy po ostatnim odcinku przemoknięci do suchej nitki :) Było warto!

Piątek – drugi dzień rajdu.
W planach mamy zacząć dzisiejszy dzień od punktu startowego na OS-7 Jukojärvi 1. Niestety nawigacja kieruje nas w ciut inne miejsce tego odcinka i takim to sposobem, aby dotrzeć do punktu, zmuszeni jesteśmy drałować ponad 2 km leśną, dość mocno pagórkowatą drogą. Parking znajdujący się bezpośrednio przy odcinku był już przepełniony i co za tym idzie, wjazd zamknięty dla szarych kibiców. Z językami przy ziemi docieramy na styk. Z daleka widzimy przejeżdżający już samochód “0”.  Przepychamy się za barierki. Ja szybko rozwieszam na nich flagę (połowa jest na płocie, dół leży na trawie), a Paweł lokuje kamerki stacjonarne. Znów naprzeciwko dostrzegamy ekipę z TVP. Nie ma bata – przy nagrywaniu przejazdów załóg, muszą uchwycić choć na moment klubową flagę :) Robert przemknął swoim/innym torem jazdy, kosząc małą kamerkę naszej TV (pewnie wyszło niezłe ujęcie). Wszystko pięknie, ale teraz musimy wracać do samochodu przez las, znów prawie 30 minut… A jednak nie :) Udaje nam się załapać na podwózkę przez ekipę TVP. Rozglądaliśmy się po ich samochodzie czy gdzieś nieopatrznie nie zostawili kamizelek reporterskich, ale nieee … chłopaki byli czujni ;) A już mieliśmy przed oczami te fantastyczne, niepowtarzalne ujęcia ;) Dzisiejszy dzień zaplanowaliśmy sobie troche spokojniej. Powybieraliśmy tak odcinki, aby nie musieć się stresować, czy na wszystkie założone zdążymy. Na OS-9 Mökkiperä 1 docieramy sporo przed czasem. Dostrzegamy idealne, mocno zarośnięte drzewa, na powieszenie flagi. Przeważnie nie jest to łatwe, bo … albo drzew po prostu nie ma, a barierki są za niskie, albo jak już są drzewa to gabaryty flagi są na tyle duże, że zasłoniłyby widok na drogę sporej ilości ludziom, na co oczywiście przy swojej dużej życzliwości, nigdy by się nie zgodzili. W tym miejscu widzimy przejeżdżającego bez “połowy samochodu” Novikova. Można było sobie zajrzeć w międzyczasie pod maskę, której nie było ;) Robert przelatuje przez ten punkt jak zwykle po swojemu. Kolejny raz stwierdzamy, że ciężko odpowiednio umieścić kamerkę przy drodze – nawet na prostej. Na koniec rajdowych emocji postanawiamy wybrać się na start Jukojärvi 2 czyli OS-11. Przechodząc metę nie możemy uwierzyć, że tą drogą za kilka chwil ma przejechać jeszcze tyle samochodów. Czasu mamy wystarczająco dużo, żeby przejść się odcinkiem i zająć sobie odpowiednie miejsca. Z każym metrem nasze przerażenie jest coraz większe. Widząc jak zachowują się na koleinach przejeżdżające samochody zapoznawcze, ciarki przechodzą nam po ciele – C4 Picasso zawisło tuż przed zakrętem. Nie ma co, trzeba to zobaczyć. Wybieramy dość ekstremalny punkt przy szybkim zjeździe i mocnym prawym zakręcie. Klubowa flaga ląduje na mchu :) Czekamy.
Większość samochodów jadących przed Robertem drze w tym miejscu podwoziem, a Robert z zza nisko ustawionym zawieszeniem, jedzie niczym pług ;) Wracając na parking przez miejsce startowe, nie możemy uwierzyć własnym oczom. Teraz to miejsce nie nadaje się już do startu zupełnie. Samochody przez ogromne wyrwy nie potrafią odpowiednio ustawić się do pozycji startowej, a te z napędem na jedną oś, mają problem nawet z ruszeniem. 

Sobota  – trzeci i ostatni dzień rajdu.
Dzisiejszy dzień rozpoczynamy od najdłuższego i najbardziej znanego odcinka tego rajdu, OS-18 Ouninpohja 1. Punkt znajduje się na dużej, otwartej przestrzeni ze sporym wzniesieniem. Dzięki temu gromadzi się tu naprawdę spora liczba kibiców. Naturalne pofałdowanie terenu stwarza bardzo dobre miejsca widokowe, nawet dla tych, którym nie udaje się już dostać w pobliże barier odgradzających. Do przejazdu mamy prawie godzinę. Rozsiadamy się na trawie na bluzach, a uprzejmy Fin siedzący obok proponuje, że przyniesie nam ze swojego kampera krzesełka, bo ma kilka w zapasie – wstyd się przyznać, ale nam już chyba z lenistwa, nie chciało się pod górkę nieść z samochodu swoich. Oczywiście nie wykorzystujemy jego dobrego serca, bo czas szybko leci, ale dzięki temu mamy dobry wstęp do dłuższej pogawędki. Trochę jest zawiedziony, że jego rodacy nie są w stanie walczyć o miejsca w czołówce. Wspomina również poprzednie rajdy i znacznie większą frekfencję w ubiegłych latach. Jest pod wrażeniem osiągnięć naszej załogi. Zresztą nie on pierwszy nie może wyjść ze zdziwienia, jakim sposobem osiągają taki wynik jadąc tu pierwszy raz :) Kolejnym naszym celem jest OS-19 Painaa 1. Tu chcemy złapać naszą załogę na starcie. W ostatnim momencie wpadam na pomysł rozwieszenia klubowej flagi. Niestety brakuje mi jednej tyczki. Z konieczności ;) jestem zmuszona trzymać jej początek. Wszystkie startujące wcześniej załogi zerkają ukradkiem :) Wreszcie podjeżdża Robert. Widzę, że uśmiecha się na jej widok. Niestety moje zajęte ręce nie pozwalają mi na bieganie z kamerką, ale na szczęście Paweł daje radę. Pada niezliczona ilość pstryków. Z prawej, z lewej, z flagą w tle, z flagą odbijającą się w drzwiach cytryny … :) Życzymy im powodzenia i oby dalej, do mety. Wystartowali, a my jedziemy na kolejny odcinek. Rozkładamy się na OS-21 Leustu 2. Jest to chyba jedno z lepszych miejsc na tym rajdzie, gdzie udało nam się dotrzeć. Dokładnie widać tu długi prosty zjazd, na którym osiąga się niezłą prędkość i 90stopniowy lewy skręt. Tym razem mamy z sobą krzesełka i sporo czasu aby przemyśleć gdzie możemy rozwiesić flagę :) Jedyne drzewka, które są jeszcze nie zajęte raklamami, wyglądają trochę niebezpiecznie. Trawa pod nimi nosi wyraźne znamiona, że coś na poprzednim przejeździe tu zahaczyło. Muszę wspomnieć, że chyba jakieś niesamowite przeczucie nie pozwoliło nam na powieszenie tam tej flagi. Przeżyliśmy spore chwile grozy, gdy samochód Al Rajhi z numerem 35 przestrzelił zakręt, lecąc na wprost stojących tam reporterów. Do tego w pobliżu drzewek zapaliła się jeszcze trawa. Na szczęście tylko jeden fotograf otarł się lekko o samochód. Nikomu nic się nie stało, choć niejeden sprzęt reporterski chyba ucierpiał. Wracając do flagi … Rozłożyliśmy ją na trawie, na wewnętrznym zakręcie i dzięki temu mieliśmy nie przysłonięty widok przez żadnego fotoreportera. W oczekiwaniu na przejazdy poznaliśmy gromadkę węgierskich kibiców, którzy znali sporo polskich słów, ale nie było to proszę ani dziękuję ;) Robert przejechał tu bezbłędnie! Strasznie miło patrzy się na takie przejazdy, a duma rozpiera słysząc reakcje innych kibiców. 
Zostaje nam ostatni OS. Udajemy się na metę rajdu odcinka 23 Painaa 2. Spotykamy po drodze czekającego tu Colina Clarka. Zaczepia nas – mieliśmy już przyjemność poznać się i spotkać kilka razy przy okazji wszystkich testów naszej załogi. Ucinamy sobie miłą pogawędkę o rajdzie i oczywiście wyczynach Roberta. Jako, że parkujemy w pobliżu wpadam na pewien pomysł ;) I tak jeden egzemplarz kalendarza przekazujemy mu w prezencie od Klubu. Bardzo podobają mu się zdjęcia cytryny (jak mają mu się nie podobać, gdy ona jest tak bardzo fotogeniczna :) ). Zapowiada, że na kolacji poprosi Roberta o autograf . Tak w miłej atmosferze zlatuje nam czas do przyjazdu pierwszej załogi. Na samej mecie spotykamy również kilka mniejszych grupek innych kibiców z Polski, a zatem witamy naszych bohaterów z małą gromadką rodaków. Robert po krótkim wywiadzie nie zatrzymuje się już nigdzie więcej, tylko pruje do Parku Serwisowego na oficjalne zakończenie, bo czasu ma naprawdę mało. My jedziemy za nim. Jak na złość na podziemnym parkingu jeden samochód przed nami, zacina się bramka. Szlaban ani drgnie, musimy stać, bo nie możemy ruszyć ani do przodu, ani do tyłu. Nie ma już czasu. Słychać, że ceremonia się rozpoczyna. Wybiegam z połową sprzętu,  zostawiając w samochodzie nawet nie wyobrażacie sobie jak bardzo wkurzonego Pawła. Trzeba ratować co się da ;) Ktoś z nas przecież musi to zobaczyć! Przy podium dostrzegam wysoko powiewającą polską flagę. To nasi poznani już wcześniej kibice z Olsztyna. Wykorzystuję sytuację i prawie na kucaka przeciskam się do nich.  Oj nie było to łatwe, bo tłum nie jest skory do przepuszczania kogokolwiek przed siebie. Chłopaki mówią, że stoją tu już  i zajmują miejsce od 2 godzin – no ładnie :) Na szczęście zdążyłam na najważniejszą część ceremonii. Oficjalne przejazdy zwycięskich załóg zarówno kategorii WRC jak i WRC2, wręczenie pucharów, wciągnięcie flag, odegranie hymnów i pstryki szampanem :) Jak się potem okazało, Pawłowi udało się po kilku minutach zaparkować, a że w takim tłumie niemożliwością było się znaleźć, stanął w zupełnie innym miejscu ale … dzięki temu mamy materiał z dwóch zupełnie różnych ujęć. 
Po oficjalnej części odnajdujemy się i większą grupką zmierzamy w kierunku boksu naszej załogi. Po stanowisku serwisowym nie ma już zupełnie śladu. Ekipa szybko uwinęła się ze spakowaniem sprzętu. Oczywiście każdy z nas tam obecnych ma jeszcze nadzieję, na osobiste pożegnanie z Robertem i Maćkiem – choć po dłuższej chwili kilku kibiców już odpuszcza. Nas i tym razem przeczucie nie zawodzi. Opłacało się czekać i nosić w torbie klubową flagę. Jak tylko pojawił się Robert, w mig zawisła na barierkach odgradzających. I teraz pojawił się problem, bo ktoś musi przecież zrobić fotkę ;) Chłopaki byli już pewnie nieźle zmęczeni, ale było widać, że i mocno zadowoleni. Wykorzystując sytuację wręczam Robertowi marker i odwracam się tyłem :) Mam unikatowy egzemplarz klubowej koszulki! 
Jeszcze raz gratulujemy Robertowi i Maćkowi. Żegnamy się i do zobaczenia na następnym rajdzie




W niedzielne popołudnie zorganizowaliśmy na forum małą zabawę, w której @Narturo i @blabla
wygrali po jednym trzydniowym bilecie na Rajd Polski.
Były to ostatnie 2 bilety z 10, którymi dysponowaliśmy.
Wszystkim zwycięzcom serdecznie gratulujemy, tym bardziej, że na Rajdzie Polski czeka ich sporo emocji ;-)
Przypominam także, że po okazaniu biletu w Mikołajkach należy odebrać dodatki do biletów.

Wszystkich zapraszamy na kolejne konkursy i losowania w Klubie!

Rajd Finlandii z Robertem i Maćkiem…544 zdjęcia ! TUTAJ

– Chcielibyśmy zobaczyć Roberta w WRC w przyszłym roku, jednak wymaga to pewnej dyskusji. Niemniej jednak, jeśli pozostanie z Citroenem, będziemy chcieli włączyć go do programu WTCC – powiedział na łamach L’Equipe, szef Citroen Racing, Yves Matton.
Na początku tygodnia Citroen ogłosił nazwisko drugiego kierowcy zespołu w Mistrzostwach Świata Samochodów Turystycznych (WTCC). Będzie nim doświadczony Yvan Muller. Jego partnerem będzie Sebastien Loeb. Nie wyklucza to jednak angażu kolejnego zawodnika.
– Mamy kilka możliwości dla trzeciego samochodu, ale wciąż nie przygotowaliśmy odpowiedniej strategii – stwierdził Matton, który nie ukrywa, że idealnym kandydatem na to stanowisko byłby Robert Kubica.
L’Equipe, Sportowe Fakty.
Klub Kibiców Roberta Kubicy
KOMENTARZE KIBICÓW
Autor: marciinex
o 17:31

Udostępnij:

error: Content is protected !!