^

Robert Kubica - Klub Kibiców

wtorek, 7 stycznia 2014

Janner Rally 2014 – Rajdowe wspomnienia HiP

Pierwszy tegoroczny rajd. My mocno zakatarzeni – wyjazd do ostatniego dnia pod dużym znakiem zapytania.
Zapada męska decyzja. Co nas nie zabije, to nas wzmocni – jedziemy!
Miejsc noclegowych na ostatni moment ze święcą szukać. Wyboru nie ma praktycznie żadnego. Zbawienna okazuje się tu bliskość małych, czeskich miasteczek. Jak później zauważamy, nie tylko nam są one na rękę ;) Dwudziesty któryś mail… odpisuje Pani Pechova. Ma dla nas super ofertę – jest najważniejsze czyli Wi-Fi, bierzemy!
Piątek
Prosto z drogi meldujemy się w parku serwisowym. Zdążyliśmy wprawdzie przywitać Roberta i Maćka przed wyjazdem na odcinek kwalifikacyjny, ale mamy sporo innych planów, więc wyczekujemy spokojnie… (nieeeee… niespokojnie wyczekujemy) na ich powrót. Mamy trochę czasu aby przyjrzeć się innym zawodnikom i porozmawiać chwilę z Kajto. Na przeciw Roberta stanowisko ma czeski rajdowiec o nazwisku Pech. Hmmm… mieszkamy u Pechovej tu konkurentem będzie Pech… ciekawie się zapowiada ;) 
W końcu na serwisie zaczyna się robić nerwowo. Pojawiają się pierwsi fotoreporterzy, jest już TV… Jest, jest, jest Robert! Fiesta została w parku zamkniętym, a On idzie spokojnie w naszą stronę. Za nim podąża Maciek. Widzą nas już z daleka, a konkretniej naszą rozwieszoną flagę. Mamy znów idealny moment na zdjęcie w komplecie. Wszyscy oczekujący przed stanowiskiem serwisowym przyglądają się całej sytuacji z daleka… kamerzysta Eurosport podbiega, załącza kamerę, ale nie wiemy czy udaje mu się uwiecznić ten moment – chyba nie ma refleksu Kubicy.
Początek rajdu jest bardzo udany. Już wiemy, że czekają nas tu kolejne niezapomniane chwile.
Zbliża się czas wyboru pozycji startowych. Na rynek zjeżdżają się wszystkie samochody. Robert wygrywając kwalifikacje zapewnił sobie pierwszeństwo w wyborze numeru. Wchodzi na scenę, powoli przechodzi koło jedynki, dwójki, trójki, czwórki… mija piątkę, szóstkę, siódemkę… Nasze oczy skierowane są w jego stronę, każdy z ciekawością śledzi kolejny ruch ręki. Pomija numer osiem, dziewięć, dziesięć… z boku słyszę “niemożliwe!”… Jedenastkę też omija. Wybiera numer 12. Wszyscy są mocno zdziwieni. Kajto wybiera 6-tkę i pyta: “a gdyby było do 20-tu to 20 byś wybrał?”. Zawodnicy stojący obok też pytają „dlaczego tak?”, na co Robert odpowiada: “a, bo ja się nie znam…” :))
Po konferencji prasowej udaje się nam wykonać kolejną misję i na spokojnie porozmawiać z Robertem. Przekazuje nam noworoczne życzenia. Bardzo mile wypowiada się na temat nas/kibiców i tego miejsca jakim jest Klub Kibiców… to dla nas bardzo ważny moment :) 
Oczywiście przekazujemy mu też pozdrowienia od Was wszystkich, na co w odpowiedzi dostajemy jego magiczny uśmiech :D
Pełni niesamowitych emocji wracamy do bazy. Jesteśmy tak pozytywnie nakręceni, że długo, długo nie możemy zasnąć…
Jeszcze wieczorem przeglądając mapkę odcinków uświadamiamy sobie, że jest to kolejny bardzo dobrze rozwiązany logistycznie rajd. Odcinki, drogi dojazdowe do nich i ulokowanie serwis parku, to wszystko jest tu dokładnie przemyślane. Na pierwszy rzut oka widać, że z szybkim przemieszczaniem się nie będzie problemów, co nas oczywiście bardzo cieszy, bo będziemy mieli możliwość zobaczyć wiele rajdowych przejazdów. Płacąc te kilkadziesiąt euro za bilet nie mamy świadomości, że ktoś nas “brzydko oszukał”. Wszystko jest czytelne, perfekcyjnie oznaczone. To się bardzo chwali.
Sobota
Z samego rana wyruszamy na OS 2. Na zaoranym polu wita nas parkingowy kasując 2 euro za wjazd. Oczywiście można stanąć za free gdzieś dalej od punktu, ale wiąże się to niestety z dłuższym dojściem, a tego chcemy unikać. Nie posiadamy akredytacji ani magicznej naklejki „media” – musimy sobie zatem radzić inaczej.
Mamy bardzo widokowe miejsce w pierwszym rzędzie – dłuższa prosta z prawym nawrotem. Jest mroźny ranek i drogi są jeszcze lekko oblodzone. Kilku wcześniej jadących kierowców dość niebezpiecznie przestrzela zakręt wjeżdżając pomiędzy kamerzystów. Takie momenty mrożą krew w żyłach, ale na szczęście nic groźnego się tu nie stało. Jedzie Robert! Z taką łatwością i płynnością jazdy pokonuje ten zakręt, że… po prostu majstersztyk to mało powiedziane. Jest niesamowity! 
Z bananem na twarzy pędzimy na kolejny OS. Stoimy dosyć daleko odstawieni od drogi, więc nie odczuwamy tej niesamowitej prędkości, ale dzięki temu mamy bardzo duże pole widzenia na dojazd przez pola do małej szykany, ominięcie kapliczki i długą prostą w górę do lasu.
Wracamy na przegrupowanie. Tu pierwszy raz jesteśmy przez całe 30 minut poświęcone na serwis przy samochodzie Roberta, obserwując pracę zespołu. Chłopaki uwijają się jak mrówki. Robert oczywiście też nie próżnuje. Dużo do myślenia dają takie obserwacje.
Następuje druga runda tych samych odcinków.
Kolejne miejsce na jakie dojechaliśmy to start odcinka 5-tego. Mamy tu idealne drzewa do rozwieszenia klubowej flagi. Jesteśmy sporo przed czasem, więc flaga robi wielokrotnie za tło dla grupowych zdjęć kibiców zarówno z Polski, Czech, Austrii jak i dalszych krajów jak np. Szwecja. Robert dojeżdża do startu, widzi naszą flagę, kciuk w górę :) Na jego twarzy widać już tylko skupienie. Start i pojechaliii…
Na kolejny odcinek przez małe zamieszanie na parkingu udaje nam się dotrzeć na ostatni moment i łapiemy naszą załogę bardziej na dojeździe do punktu startowego. Za to mamy trochę czasu aby pobiec i przywitać ją na mecie, jak i obfotografować Maćka przy sprawdzaniu ciśnienia w oponach. 
Chłopaki jadą na kolejny serwis, a my na kolejny OS. Przez podmokły teren dochodzimy do dużej, polany z niesamowitą panoramą na wysokie, ośnieżone, alpejskie szczyty. Szkoda, że zaczyna już lekko zmierzchać, bo widok jest bajeczny. Stoimy na skarpie przy samej drodze. Bardzo lubimy takie miejsca, gdzie pęd powietrza z przejeżdżającego samochodu czuje się na twarzy. To znacznie podnosi poziom naszej adrenaliny :)
Ostatni punkt tego dnia załogi przejeżdżały już po ciemku. Na tym odcinku staliśmy w miejscu gdzie był niesamowicie silny wiatr. Flagi łopotały, uciekały, ogólnie było wesoło. Nasza klubowa flaga dumnie wygięta prężyła się jak wielki żagiel, a skurcz naszych trzymających ją rąk czuliśmy jeszcze kolejnego dnia ;)
Niedziela
Budzimy się padnięci. Takie całodzienne bieganie po odcinkach daje niesamowicie w kość. Pędzimy na pierwszy odcinek. Długa prosta i … pojechali. Było szybko i równo jak od linijki. 
Kolejny punkt to start OS 12. na którym Robert wyrwał samochód ciut za wcześnie (ale nie, nie – nie przyłożyliśmy do tego ręki ;) Na dojeździe do następnego odcinka Robert zdążył nas przegonić. Staraliśmy się dotrzymać mu tempa, ale niestety długo to nie trwało :/  
Bardzo ciekawym rozwiązaniem jest stworzenie na Arena Königswiesen małej pętli, dzięki czemu na jednym odcinku każdy załoga przejeżdża pewien fragment dwa razy, dając podwójne emocje. Pojawia się gęsta mgła, zasłaniająca bardzo szeroki widok na dolinę i jadące nią samochody. Szkoda, bo liczyliśmy na kolejny, długo widoczny przejazd. Tu udaje nam się uwiecznić przecinaka Roberta i łamiącą słupki Fiestę.
Nasza kamerka zalicza też bliskie spotkanie z kołem pewnej Skody. 
Pozostają nam już tylko dwa odcinki. Zaczyna mocno padać. Pojawiamy się na mecie ostatniej pętli – OS 17 i 18. W oczekiwaniu na przyjazd Roberta potwierdzamy informacje, że jest drugi. W grupce stojących tu kibiców przeważają słowa… Ciężko będzie… No może ten deszcz mu coś pomoże… 
Mimo aury jest bardzo gorąco. Łapiemy się na tym, że zaczynamy przeliczać ile sekund potrzebuje by wygrać z Pechem. 
Zaczynają przyjeżdżać. Nie ma nas na mecie wielu, ale jest aplauz przy każdym samochodzie. 
Czekamy, czekamy… Jest, dojechał Pech. Uśmiechnięty, bardzo sympatyczny człowiek. Wszystko ok, tylko czeka na czas Roberta… 
No i się doczekał. Wjeżdża nasza Fiesta. Ta, na której temat padało tu tyle dziwnych słów… że brzydka, że kolorowa, że kanciata…
Zatrzymuje się, sędzia wpisuje czas, wysiada Maciek, wysiada Robert, nikt nie wierzy w to co widzi! Chwila konsternacji, kolejny rzut oka na tablicę, szybka matematyka…
Niemożliwe stało się faktem dokonanym! Jest! Jest! Jest! Udało się! Mamy kolejne zwycięstwo! Okupione ciężką pracą zwycięstwo! Maciek przez moment jeszcze powątpiewa. Jest cudnie! Dla takich widoków warto stać pół dnia w parku serwisowym. Warto biegać pomiędzy tymi odcinkami. Warto moknąć i marznąć. To wszystko jest malutkie i nieistotne. W takim momencie liczy się tylko to, że tu jesteśmy, że w tym uczestniczymy, że ten cały doping ma sens, że jest im bardzo potrzebny!!!
Tradycyjny filmik podsumowujący 
“HiP-kowym okiem TV”

Galeria HiP


Playlista YouTube Video – Robert Kubica – ERC Jänner Rally 2014

Link bezpośrednio do playlisty Tutaj


Ostatni OS18 Jänner Rally 2014 relacja Eurosport

-niesamowity onboard!-
Wersja krótka
 
 
Wersja Full



Pozostałe materiały z Janner w poprzednim poście
TUTAJ

*Maciej Szczepaniak dołączył do RK M-Sport World Rally Team i w sezonie 2014 będzie pilotem Roberta Kubicy*

— FB: Robert Kubica Official, 7/01/2014

Uff. Dziś jest dość istotny dzień w moim zawodowym życiu. Jak pewnie już wiecie rozpoczynam nowe wyzwanie Ostatnie 7 lat spędziłem ze świetnym kierowcą i przyjacielem, za co serdecznie chciałbym podziękować. Wierzę że Michał poradzi sobie z kontuzją i jeszcze wielokrotnie będzie sprawiał mnóstwo radości kibicom swoją jazdą. Ja koncentruje się już w 100% na nadchodzących zawodach i do zobaczenia na rajdowych trasach, bo bez takich kibiców ten sport nie byłby tak wspaniały. Trzymajcie kciuki.

— FB: Maciej Szczepaniak, 7/01/2014

Środowe testy RK M-Sport WRT zostały odwołane z przyczyn logistycznych.

— FB: Robert Kubica Official, 8/01/2014

Auto już dotarło, a więc testy tylko w czwartek.


Onboard wersja z dyktowaniem

Onboard OS2 z dyktowaniem

Onboard OS16 z dyktowaniem

Zaskoczyło mnie poświęcenie i zaangażowanie Roberta. Na przykład, (z jego ograniczeniami), w warsztacie pracował z mechanikami do 23-ciej nad konfiguracją mechanizmu hamulca ręcznego i zmiany biegów

— Malcolm Wilson

żródło: autosport

Klub Kibiców Roberta Kubicy
KOMENTARZE KIBICÓW
Autor: marciinex
o 09:31

Udostępnij:

error: Content is protected !!