^

Robert Kubica - Klub Kibiców

sobota, 27 grudnia 2014

Robert Kubica – Podsumowanie sezonu 2014

Robert Kubica - Podsumowanie sezonu 2014Robert Kubica miał na ten sezon konkretny plan. Do znudzenia powtarzał w wywiadach, że nieważne są miejsca, nieważne wyniki, że chodzi o to żeby dojeżdżać do mety w dobrym tempie. Wiemy wszyscy, że Robert to piekielnie szybki kierowca i że techniczne umiejętności jazdy jakie posiada, są wyjątkowe. Wielokrotnie udowadniał to w obecnym sezonie, bo jeśli popatrzymy na klasyfikacje zwycięzców poszczególnych odcinków specjalnych, to aż nieprawdopodobne, że pięć z nich ma na koncie debiutant i to w niefabrycznym aucie.

Do sukcesów w rajdach oprócz technicznych umiejętności, potrzeba jednak, jeszcze bardziej doświadczenia i to ten właśnie deficyt zadecydował, że wielu rajdów nie udało zakończyć się metą. Świetne tempo było, mety niestety często nie. Połączenie tych dwóch czynników okazało się w debiutanckim sezonie nie lada trudnym zadaniem ale Robert mimo krążącego nad nim widma “dzwonnika” zadecydował, że zdobywanie doświadczenia przy pasywnej jeździe, mającej na celu tylko dojechanie do mety, nie ma najmniejszego sensu. Czy Kubica miał rację, zobaczymy mam nadzieję, w przyszłym sezonie, chociaż już teraz widać, patrząc na postępy jakie robi na szutrze, że wszystko idzie w dobrą stronę i to idzie nieprawdopodobnie szybko. Zdobywanie doświadczenie to proces długi i żmudny, “nauczyć” się nie da w ciągu jednego sezonu w tej lidze, a za błędy płaci się wysoką cenę. Czołówka WRC to niesamowicie szybcy, ale też bardzo doświadczeni kierowcy, a samo WRC rządzi się swoimi prawami.

Roberta historia też jest jedyna, nie da się jej porównać ani odnieść do niczego, co miało kiedykolwiek miejsce w WRC. Pierwszy sezon to zdecydowanie za wcześnie, żeby ferować jakiekolwiek wyroki, ale nie trzeba też być żadnym wybitnym fanem Kubicy, żeby zauważyć, że to co Robert robi w rajdach jest zadziwiające, biorąc pod uwagę nie tylko brak doświadczenia, ale również ograniczenia, sprzęt i team – wystarczy za to odrobina dobrej woli i uświadomienie sobie, że o tym co dzieje się w tej akurat rajdówce, wiedzą tylko i wyłącznie Robert i Maciek.


Rajd Janner – gotowi na rajdowanie z Robertem?

Nowy rok, nowy samochód, nowy pilot…Robert zaczyna kręcenie rajdowym kółkiem od rywalizacji w Rajdzie Janner. Zmagania potrwają dwa dni a załogi mają do przejechania 18 odcinków specjalnych o łącznej długości 245 km. Jest to też pewnego rodzaju rozgrzewka przed rajdem Monte Carlo….w samochodach zakładane są opony z kolcami a podróż odbywa się w tunelach śnieżnych…..o ile zimowa aura dopisze.
Pogoda raczej na srogą mimo początku stycznia nie wygląda. Atut zimy czyli śnieg leży tylko na niektórych odcinkach specjalnych i to tych położonych wyżej.
Z nowym pilotem Maćkiem Szczepaniakiem Robert wygrywa odcinek kwalifikacyjny wyprzedzając drugą polską załogę Kajetanowicz/Baran. Zapowiada się doskonała rozgrzewka przed długim sezonem.
Pierwszy dzień rajdowych zmagań jest rewelacyjny. Robert z Maćkiem dobrze sobie radzą co skutkuje objęciem prowadzenia. Na 13 odcinku specjalnym Robert niestety robi falstart i dostaje karę skutkiem czego jest spadek na drugie miejsce w klasyfikacji. To jednak nie przeszkadza absolutnie w jeszcze większej mobilizacji . Nasza załoga rozpoczyna odrabiane 10 sekundowej kary. Wygrywa 14 oes i nie traci zbytnio na 15 i 16 oesie aby wygrać ponownie oes 17. Ostatni odcinek to pewna wygrana. Druga załoga melduje się na mecie z 23 sekundową startą. Jedno staje się pewne….Robert z Maćkiem wypiją szampana na najwyższym stopniu podium ku uciesze nas wszystkich. Brawo chłopaki!!!


 

Rajd Monte Carlo

Robert jako świeżo upieczony triumfator serii WRC2 zaczynał swój pierwszy sezon w WRC, z jednym wyznaczonym sobie celem-wygrać przynajmniej jeden odcinek specjalny w sezonie. Jakież było wszystkich zaskoczenie, gdy dokonał tego już na 1 os w pierwszym rajdzie MŚ WRC. Znakomite tempo i bezbłędna jazda pozwoliły także i na drugim odcinku dojechać do mety przed rywalami. Debiut zapowiadał się wręcz bajecznie, gdyby nie pierwsza w tym sezonie sroga lekcja. Pech na OS 3, gdy zabrano na pokład niewłaściwe opony i feralny OS 9, gdzie w niegroźnej sytuacji, przy małej prędkości auto zsunęło się z drogi i wpadło do rowu. Niestety niewielki błąd i poważne konsekwencje zakończyły jazdę.

Mimo braku finiszu całe środowisko rajdowe nie mogło wyjść z podziwu, a także jego szef Malcolm Wilson:

Czasy Roberta na 1 OSie byly szokujące. Na drugim też szczególnie że złapał kapcia i stracił pewnie około 10-12 sekund. Największe wrażenie Robert zrobił na mnie na 3 OSie. Było 9 kilometrów śniegu. Wiedział ze ma złe opony, a gdy widzisz uciekający czas i przewagę łatwo o błąd. On nie pękł.

A i sam Robert mimo bolesnej lekcji był zadowolony:

Jestem bardzo zadowolony, warunki były ekstremalnie trudne i cieszę się, że jestem tutaj. Jednak jeśli prowadzisz po dwóch odcinkach, a potem tracisz dużo przez złe opony to jest bolesne. Mogło być lepiej, ale i tak jesteśmy usatysfakcjonowani tym co udało się dziś zrobić.

W statystykach Robert po tym rajdzie stał się jednym z 3 kierowców w historii, który ma na swoim koncie wygrany OS i wyścig F1. My z pewnością zapamiętamy jego wyśmienitą jazdę, wygrane dwa OSy i ogrom emocji jakich nam dostarczył.


 

Rajd Szwecji czyli zimowy chrzest bojowy

Drugi rajd w sezonie i drugi całkiem nowy dla Roberta. Jazda po ośnieżonych trasach na wąskich oponach, okazała się nie lada wyzwaniem dla naszego debiutanta i nie tylko dla niego, bo sprawiła problemy niejednemu kierowcy, nawet tym z większą znajomością fachu. Robert po niezwykle obiecującym początku i walce z bardziej doświadczonymi kolegami popełnił błąd i wylądował w zaspie, niestety trochę to zburzyło jego pewność siebie. Strata czasowa zepchnęła go na koniec stawki, co wiązało się z koniecznością startu z pierwszej pozycji, tym samym czyszczenia trasy.Niestety nie była to jedyna przygoda Roberta w tym rajdzie. Dwie kolejne spowodowały, że Robert jak sam to określił zaczął jechać jak “babcia do supermarketu”. Zawodnicy po rajdzie zgodnie przyznali, że tak wymagających warunków nie było od dawna, dlatego ukończenie rajdu przez Roberta (14 pozycja), mimo kosztownych błędów trzeba uznać za duży sukces, a i przejechane wszystkie kilometry z pewnością zaowocują w przyszłości.


 

Rajd Meksyku – pierwsza przeprawa przez szuter

Pierwszy w kalendarzu rajd szutrowy w którym Robert jeszcze nie startował. Podczas zapoznania auto Roberta i Maćka miało niewielką stłuczkę z innym samochodem, ale ten incydent w żaden sposób nie wpływa na dalszy występ Naszej załogi.
Po pierwszym dniu zmagań Robert z Maćkiem klasyfikują się na 9 miejscu, z niewielką stratą do lidera, a to za sprawą bardzo krótkiego odcinka specjalnego liczącego tylko nieco ponad kilometr.
Po pierwszej pętli drugiego dnia zmagań w samochodzie chwilami przestało działać pneumatyczne wspomaganie ułatwiające zmianę biegów, jednak mimo usterki Robert z Maćkiem zajmują dobrą 6 pozycję.
Sobota jednak okazuje się pechowa dla Naszej załogi. Na 13 OS Robert delikatnie zjeżdża z optymalnej linii, auto się ześlizguję uderzają w niski murek i lądują na dachu parę metrów niżej. W wyniku tego pechowego wydarzenia kontynuacja zmagań jest niemożliwa, zniszczeniu uległa klatka bezpieczeństwa i to powoduje koniec rywalizacji Roberta w Rajdzie Meksyku.
Nieukończenie rajdu jest tym bardziej frustrujące, ponieważ Robert pokazał bardzo dobre tempo na szutrowej nawierzchni, której notabene nigdy nie dane mu było wcześniej poznać za kierownicą samochodu w specyfikacji WRC.


 

Rajd Portugalii – jak miło wrócić do Europy

Drugi raz w swojej rajdowej karierze startuje w Portugalii Robert, z tą tylko zmianą iż na prawym fotelu zasiada również Maciek ale Szczepaniak. Rajd rozpoczyna się od krótkiego choć nie do końca rozpoznanego os-u. Rozpoznanie rozpoczęło się niecałe trzy godziny przed oficjalnym startem i na dodatek nie w samochodach cywilnych jak to ma zazwyczaj miejsce, ale od razu za kierownicami swoich samochodów rajdowych. Robert z Maćkiem kończą zmagania na 8 miejscu i przygotowują się do rywalizacji następnego dnia.
Niestety…..drugi dzień rywalizacji nie jest tym którego Robert by sobie życzył. Na 4 OS-ie dochodzi do uderzenia w drzewo, co skutkuje urwaniem przedniego koła i zakończeniem jazdy. Następnego dnia Robert z Maćkiem startują w Really2 z doliczonym czasem, ale podobnie jak piątek tak i sobota nie należy do udanych, tym razem zawiódł sam samochód, choć po błędzie jaki popełnia Robert, na najdłuższym porannym odcinku specjalnym. Przy próbie powrotu na trasę rajdową z łąki dochodzi do awarii rozrusznika, a na koniec spala się sprzęgło – “Problemy z układem kierowniczym, wycieczka za trasę, a przy wyjeździe z powrotem poddało się sprzęgło… Tak to bywa w rajdach” – komentuje całą sytuację Robert.


 

Rajd Argentyny – Nasza załoga ma nowego kibica!

Piata runda mistrzostw świata a szósty rajd Roberta w tym roku. Łatwo z pewnością nie będzie ale Robert nie odpuści…. jechać wolniej aby ukończyć nic nie da… trzeba cisnąć.
Na dość krótkim odcinku specjalnym nasza załoga zajmuje po trzech przejazdach 8 miejsce. Może wynik nie należy do bardzo zadowalających Roberta, ale od czegoś trzeba zacząć… ten rajd do najłatwiejszych nie należy a i presja, która ciąży też nie wpływa pozytywnie więc….
Jeszcze tego samego dnia jest zaplanowany pierwszy oes i tutaj Robert rozpoczyna bardzo ostrożnie i z problemami (skrzynia biegów nie działa tak jak powinna na krętym odcinku) choć patrząc na stratę, nie jest tak źle.
Nierówności i uskoki jakie napotykają pierwszego dnia, nie za dobrze wpływają na prowadzenie się auta jak i na sam komfort jazdy, ale chłopaki jakoś sobie radzą. Po pierwszej pętli zajmują 8 miejsce w klasyfikacji. Nie jest źle zważywszy na groźną sytuację którą mieli. W jednym z wolniejszych zakrętów napotkali na leżący duży kamień. Strach pomyśleć, co by było gdyby ten zakręt był pokonywany znacznie szybciej niż był pokonany. Ale takie kamienie wcale nie dekoncentrują Roberta, a wręcz przeciwnie…. na mecie 4 oesu melduje się z 7 czasem, a OS 5  z 4 czasem, co daje mu awans w klasyfikacji generalnej na 5 miejsce.

Jednak tego, co ma miejsce w serwisie nie spodziewał się chyba nikt. Otóż Robert z Maćkiem i pozostałą ekipą doczekali się chyba najwierniejszego kibica. Co prawda nie biega po oesach choć z tym to tak do końca nie wiadomo….nie pstryka może fotek, ale za to bacznie obserwuje, co się dzieje albo smacznie drzemie. Nowym kibicem jest…. miejscowy psi niuchacz nazwany różnie…Azor, John, a żeby nie było, że nikt nie docenia takiego wyjątkowego obserwatora to został zaopatrzony w miseczkę która chyba przypadła mu do gustu.
Sobota jako kolejny dzień rajdowych zmagań nie wnosi wielu zmian. Przetasowania w klasyfikacji generalnej…. Robert raz na 4 raz na 5 pozycji, ale ostatecznie drugi dzień kończą na 6 pozycji ze stratą 7:14,4 do lidera. Zmienia się także pogoda.
Niedziela przebiega pod znakiem ekstremalnej jazdy. Nisko osadzona mgła, mnóstwo błota to tylko może świadczyć o jednym…..jest wyjątkowo ślisko. Robert z Maćkiem jadąc naprawdę bardzo ostrożnie, osiągają złożony sobie na początku rajdu cel…..dojechanie do mety. Może i tempo nie satysfakcjonuje, może i samochód po raz kolejny miejscami zawodzi ale 6 lokata w klasyfikacji generalnej, to duże osiągnięcie… i to w rajdzie, w którym 16 lat temu siódme miejsce wywalczył nie kto inny jak Krzysztof Hołowczyc. Czyli nie taki diabeł straszny jak go malują…. w przyszłym roku może być jeszcze lepiej..

 


 

Rajd Włoch i piękna jazda po sardyńskich szutrach

Rajd Sardynii rozpoczął się przepięknie, bo od wygrania przez Roberta odcinka kwalifikacyjnego. Równie dobrze wyglądały też kolejne etapy zmagań na włoskiej wyspie, bo Kubica jechał bardzo szybko, kilkukrotnie kończąc oesy na podium. Niestety kamień na jaki najechała nasza załoga, na trasie dwunastego odcinka specjalnego stał się przyczyną urwania prawego przedniego koła i konieczności korzystania z systemu Rally2 ostatniego dnia rywalizacji. Szybka jazda Roberta i Maćka, mimo dziesięciominutowej kary spowodowała, że rajd zakończyć zdołali na wysokiej ósmej pozycji. Już w Meksyku widać było, że jazda po szutrach sprawia Robertowi coraz więcej radości, ale to co pokazał we Włoszech było majstersztykiem w wykonaniu kierowcy , dla którego sardyński rajd był dopiero jedenastym, jaki przejechał w życiu.


 

Rajd Polski – latająca biało-czerwona fiesta

Rajd Polski to przede wszystkim moc wrażeń dla kibiców, którzy mieli niepowtarzalną okazję podziwiania mknącej po rodzimych trasach Fiesty Roberta Kubicy w odświętnych biało-czerwonych barwach.  Bardzo szybkie mazurskie odcinki, debiutujące w kalendarzu WRC okazały się ekstremalnie trudne. Rajdu po dachowaniach nie ukończyło dwóch polskich bardzo doświadczonych kierowców, startujących samochodami w specyfikacji WRC- Michał Sołowow i Krzysztof Hołowczyc. Wypadków nie ustrzegli się również Mads Ostberg i Elfyn Evans, zawieszenie poważnie uszkodził Jari M. Latvala, a także Kris Mekke. Niestety i dla mało doświadczonego Roberta Kubicy mazurskie szutry nie okazały się łaskawe : dwa kapcie, a ostatecznie urwane koło nie pozwoliło na ukończenie rajdu na punktowanej pozycji. Bardzo cieszyło natomiast niesamowite tempo naszego kierowcy oraz to, że nie dysponując ani doświadczeniem ani fabrycznym sprzętem trzy razy zdołał się wdrapać na podium w klasyfikacji poszczególnych oesów. Robert ewidentnie dołączył do czołówki świata, która nie jeździ, a lata po szutrowych trasach.

 


 

Rajd del Casentino – czyli znowu czas napić się szampana

Maciek Szczepanik postanawia udać się na mały urlop, jednak jedyną słuszną formą wypoczynku dla Roberta jest oczywiście “wypoczynek” za kółkiem. Korzystając z wolnej chwili Robert wykonuje telefon do Przemka Mazura i proponuje mu udział w jednym z włoskich rajdów asfaltowych. Do rywalizacji stają Fiestą WRC RS, tym razem jednak przygotowaną przez włoski zespół A-Style. Impreza składa się z 9 OSów i liczy 140km, a konkurencja, to aż 126 załóg w tym 9 w autach WRC. Kubica rajd rozpoczyna od 7 pozycji na OS1, następnego dnia zdecydowanie przystąpił już do ataku i na OS2 zdecydowanie wygrał dzięki, czemu w klasyfikacji rajdu ma ponad 16 sekund przewagi nad drugą załogą. Niestety przebita opona na OS3 powoduje spadek na 4-tą pozycję. Na OS4 Kubica zaczyna odrabiać straty, ale prawdziwy popis swoich możliwości daje na OS5 (23,68km). Dotychczasowy lider Roberto Cresci stracił do Roberta prawie 2 minuty!!! Oczywiście Kubica z Mazurem odzyskują prowadzenie w rajdzie i mają 46 sekund przewagi, co za emocje. Kolejne OSy 6, 7 i 8 to znów zwycięstwa OSowe Roberta i Przemka ich przewaga w Rajdzie rośnie już do 1:48,3, a do rozegrania zostaje tylko ostatni OS9. Próba nie będzie jednak łatwa, gdyż jest to najdłuższy odcinek rajdu i liczy aż 36,88 km. Zwycięstwo pada łupem załogi Robert Kubica, Przemysław Mazur z przewagą 12 sekund nad drugą załogą. W związku z czym załodze przypada, także wygrana całego rajdu z OGROMNĄ przewagą 2:38,6. Piękne zwycięstwo z bardzo dużą przewagą, pomimo przebicia opony na OS3. Jak po rajdzie przyznawał sam Przemysław Mazur do ostatniego OSu, pomimo sporej przewagi, Robert i tak przystąpił z nastawieniem w stylu pełny atak, ale właśnie tak w sezonie 2014 Robert postanowił zbierać doświadczenie, bez zbędnego “wożenia” się po OSach. Tym razem z zespołem A-Style wszystko zagrało jak trzeba.

 


 

Rajd Finlandii – nauka, nauka i jeszcze raz nauka

Rywalizację w krainie tysiąca jezior i miliona drzew Robert i Maciek rozpoczęli bardzo ostrożnie, pierwszego dnia notując czasy w okolicach ósmego, dziesiątego miejsca. Błąd w notatkach opisujących jeden z szóstkowych zakrętów, już na pierwszym odcinku kolejnego dnia rywalizacji niestety spowodował brak możliwości kontynuowania jazdy przez naszą załogę. Przebieg kolejnych dni był jedynie konsekwencją tego zdarzenia. Robert z Maćkiem otwierali i co za tym idzie czyścili trasę. Jazda w takich warunkach, to mimo wszystko kolejne i bardzo cenne doświadczenie dla Roberta, który wyraził nadzieję, ze kiedyś będzie mu dane otwierać trasę nie tylko z powodu korzystania z sytemu Rally 2 ;))


 

Rajd Niemiec – od winnic Mozeli po poligon Baumholder

Trzydniowe zmagania rajdowe różnymi typami asfaltu…. poprzez winnice nad rzeką Mozelą, aż po poligon Baumholder…. tak w skrócie można określi rajd Niemiec.
Robert z Maćkiem rozpoczynają swój udział od 7 miejsca na odcinku testowym. Zdawałoby się, że mogłoby być nawet i lepiej, ale po pierwszym przejeździe jest decyzja o zjeździe do parku serwisowego…. kłopoty z hamulcem ręcznym powodowały blokadę wszystkich czterech kół.
Pierwszy rajdowy dzień również nie należy do udanych, a to za sprawą przygody jaka miała miejsce na 3 Osie. Auto Roberta zsunęło się z trasy i dzięki pomocy kibiców Robert z Maćkiem zdołali powrócić do rywalizacji, ale ich strata była bardzo duża. Popołudniowa dobra jazda daje naszej załodze awans o kilka pozycji….dzień kończą na 22 miejscu w klasyfikacji generalnej.
Drugi dzień Robert z Maćkiem rozpoczynają od wygrania odcinka… os 7 pada łupem Naszej załogi. To bardzo napawa optymizmem po niezbyt oddanym piątku. Popołudnie obfituje w następny wygrany oes…. jest gites…. bardzo się cieszymy razem z Naszymi chłopakami….no i awans na 10 miejsce w klasyfikacji……to się nam sobota wspaniale kończy.
Niestety…..niedziela nie kończy się wcale bo nawet się nie zaczęła. Na dojazdówce do pierwszego niedzielnego oesu, przy rozgrzewaniu opon auto Roberta odmawia posłuszeństwa…..awaria skrzyni biegów skutecznie eliminuje chłopaków z dalszej jazdy. „Taki sport. Czasem popełniasz błąd, a czasem może zepsuć się samochód” – powie Robert.


 

Rajd Australii czyli rajdowanie na dalekim kontynencie.

Australia – szóste pod względem wielkości państwo świata wita kierowców rajdowych kicającymi kangurami, misiami koala, wężami i innymi egzotycznymi stworzeniami.

Rajd z założenia trudny dla Nas – kibiców. Różnica czasowa daje się Nam we znaki, ale z Robertem…. zawsze i wszędzie!
W czwartek chłopaki przejeżdżają cztery razy odcinek testowy i uzyskują 9 czas. Czy Robert jest zadowolony? „…. Każdy jeździ, kiedy chce, a my wykonaliśmy od razu wszystkie cztery przejazdy. Ostatni był bardzo dobry”. Ale co tam…. po południu jest przecież oficjalny start a przedtem jeszcze spotkanie z kibicami i sesja autografów. Robert składa podpis nawet na wszystkim…. nawet na desce surfingowej, co chyba jeszcze bardziej wprowadza go w dobry humor, bo na swoim zdjęciu dorysowuje notabene sobie brodę i okulary. Ma ten nasz mistrz poczucie humoru…brawo!
Po pierwszym dniu rajdu chłopaki zajmują dobre 8 miejsce w klasyfikacji generalnej. Podczas wszystkich przejazdów Robert z Maćkiem zawsze plasują się w pierwszej dziesiątce i to pomimo drobnej przygody na pierwszej pętli i…..skrzywionej kierownicy, która bardzo przeszkadza szczególnie przy skrętach w lewo. „…. Nie było to komfortowe, ale nie ma co narzekać. Jechało się dobrze i jestem bardzo zadowolony z naszych czasów”. Robert zadowolony… kibice jeszcze bardziej.

Drugi dzień rajdu…..drobna przygoda na 12 oesie i jak przyznał potem Robert zły dobór ogumienia powoduje spadek chłopaków w klasyfikacji generalnej o 2 pozycje w dół, ale to nie koniec…. pozostaje jeszcze jeden dzień zmagań na Australijskich szutrach……
…..który przynosi spokojne przejazdy Roberta i Maćka i który kończy zmagania . Chłopaki ostatecznie zyskują jedną pozycję w klasyfikacji generalnej. Dobre i 9 miejsce…..następne doświadczenie zebrane i jak to powiedział Maciek – „…. Poza jedną przygodą Robert pokazał świetne tempo” można by śmiało wnioskować, że szuter został opanowany przez Roberta i jeśli tylko….. to za rok…. drżyjcie rywale….


 

Rajd Francji – Accueillir en France !

W poprzednim roku Robert startując w tym rajdzie zajmuje 1 miejsce. Wygrywa 16 z 20 oesów ale….. w tamtym roku start odbywał się w klasie WRC2 i….. innym autem. Co będzie teraz ? Jest duża zmiana…. po pierwsze zmiana opon (firma Michelin wprowadza do użytku nowe opony na asfalt właśnie we Francji), a po drugie….Robert nie zna wszystkich odcinków. Tylko trzy trasy są takie jak w poprzednim roku….reszta to świeżynka. Czeka tego naszego mistrza dużo pracy….duży rekonesans.
To jest chyba ten rajd. Robert jedzie naprawdę bardzo dobrze i gdyby nie mała przygoda na 5 oesie która kosztuje go ponad 10 s. Straty mógłby w klasyfikacji być znacznie wyżej, ale jak to się mówi….nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło….sobota jest bardzo udana. Same wyniki mówią za siebie…pierwszy z sobotnich odcinków Robert kończy na 5 pozycji….potem jest 7…następnie 4. Takie wyniki mają swoje przełożenie w klasyfikacji końcowej rajdu. Robert z Maćkiem sobotnie zmagania kończą na 5 pozycji ! Tak niewiele bo raptem 0,9 sekundy brakuje do wyprzedzenia 4 załogi Dani Sordo – Marc Marti….. pozostają do przejechania 4 oesy w niedzielę…. tak nie dużo, a jednak…..zdarzyć się może wiele…i zdarza się…

Niedziela zapowiada się znakomicie….chłopaki wygrywaj 1 oes. Wyprzedzają Evansa o 2 sekundy z małym haczkiem i awansują na 4 miejsce w klasyfikacji generalnej.

Następny oes miejsce 3….na mecie kolejnego Robert melduje się na miejscu 5. Jest bardzo dobrze… jeszcze tylko jeden odcinek i koniec. I wtedy właśnie przydarza się przygoda. Niecałe dwa kilometry od startu do ostatniego odcinka Robert traci przyczepność na wilgotnej nawierzchni, co skutkuje przekręcenie się auta przez dach i utknięciem w miękkim gruncie na zboczu pobliskiego rowu. Robert próbuje jeszcze wyjechać choć zabrudzona szyba nie ułatwia zadania. Po chwili silnik w Fordzie gaśnie…. to koniec.

Szkoda wyniku, ale cóż…. takie są rajdy.

 


 

Rajd Hiszpanii – przedostatnia rywalizacja

Trasy wiodą po różnych nawierzchniach. Piątek należy do szutru z wyjątkiem jednego odcinka, który w swojej specyfikacji ma mieszaną nawierzchnię, następna sobota i niedziela to asfalt.

Odcinek testowy Robert kończy z 4 czwartym czasem…. Co będzie dalej? Jak auto będzie się spisywać? Czy Hiszpania będzie szczęśliwa?

Po pierwszym dniu Robert z Maćkiem zajmują 6 pozycję w klasyfikacji, czym wprawiają w ogromne zaskoczenie wszystkich…. ale sobota nie zapowiada się na udaną. Przed startem do 1 odcinka dochodzi do awarii samochodu, to dyferencjał odmówił posłuszeństwa. Zjazd do serwisu. Mimo dużych problemów Robertowi udaje się wrócić na kolejny oes z ustawieniami drogowymi a nie Oesowymi. Mimo poważnej usterki samochodu z ustawieniami w trybie awaryjnym chłopaki kończą pierwszą pętlę. Po wymianie dyferencjału chłopaki ruszaj na kolejne odcinki. Pierwszy nie należy do tych najkrótszych, liczy sobie 50 kilometrów a na 44 chłopaki wypadają z trasy urywając koło, Dalsza rywalizacja już nie wchodzi w rachubę…. Trzeba będzie skorzystać system super rally żegnając w takim wypadku szanse na dobry wynik. Zanim nastąpiła ta przykra chwila Robert zajmował świetne 6 miejsce.

 


 

Rajd Wielkiej Brytanii – błoto takie że hej.

W ubiegłym roku ten rajd Robert jechał z innym pilotem i samochodem w wersji WRC. Cały sezon startował z Maćkiem Baranem a w Anglii jego pilotem był Michele Ferrera. Niestety….Robert po kraksie w piątek powrócił na trasy rajdowe w sobotę ale i sobota nie należy do udanych. Robert wypada z trasy i kończy zmagania. Jak będzie w tym roku ?
Robert zaczyna bardzo dobrym wynikiem zmagania na wyspach. Na odcinku testowym osiąga 4 rezultat, szybsi są tylko kierowcy VW. Zapowiada się bardzo emocjonujący rajd.
Po pierwszym dniu Robert zajmuje 11 miejsce w klasyfikacji generalnej. Daleko ? Po pierwsze chyba raczej nie zważywszy, że chciałby przejechać wszystkie odcinki i zebrać dużo doświadczenia, a po drugie rajd jest piekielnie trudny….warunki rządzą się własnymi prawami.

Drugi dzień rajdowych zmagań Robert z Maćkiem kończą na 12 pozycji w klasyfikacji generalnej. Ukończenie tego rajdu o bardzo duże wyzwanie, co róż któryś z kierowców zalicza małe wpadki czy to z powodu nie działającego interkomu jak to było w przypadku Mikkelsena czy uszkodzonej opony w aucie Ostberga.
W niedzielę jest do pokonania 6 oesów….a rajd rządzi się swoimi prawami.
Ostatni dzień rajdowych zmagań, a co za tym idzie ostatnie przejechane kilometry w pełnym sezonie startów w serii WRC Robert zakończył bez żadnych niespodzianek na 11 miejscu w klasyfikacji generalnej. Ten sezon zdecydowanie dał się we znaki Robertowi. Sam zresztą zainteresowany kwituje to tak : “….były bardzo dobre momenty i trudniejsze ale tego mogłem oczekiwać w pierwszym roku. Niektóre dobre chwile zostały przyćmione wieloma błędami, ale to normalne jeśli ktoś ma za sobą 20 lat doświadczenia na torach, a potem walczy w najlepszej i najtrudniejszej rajdowej kategorii na świecie…. ‘’. Chyba nic dodać nic ująć, z tych słów które zostały wypowiedziane przez naszego Roberta, który trzeba dodać jako jedyny walczył cały rok z czołówką najlepszych kierowców rajdowych.


 

Monza Rally Show

A to ci niespodzianka ! – Robert na Monza Rally Show, a u jego boku….piękna pilotka!.

A kto powiedział, że Robert po ostatnich zmaganiach rajdowych będzie siedział w fotelu z kapciami na nogach ? Ano właśnie….Musielibyśmy nie znać naszego rodzyneczka.

Dosłownie kilka dni po zakończonym Rajdzie Walii dociera do nas wiadomość, że Robert postanowił wystartować w Monza Rally Show. Wiadomość prędkością błyskawicy obiega wszystkich. Mnożą się również liczne pytania…pytanie o pilota jest chyba najczęściej zadawane ….przecież Maciek postanowił odpocząć i zrelaksować się śmigając na….desce surfingowej. No i jak duże jest nasze zaskoczenie kiedy okazuje się, że obok Roberta na prawym fotelu usiądzie….piękna Aleksandra nazwana potem przez kibiców po prostu Ola. Ano….decyzja Roberta dogłębnie przemyślana. Pani Aleksandra jak to kobieta…. z pewnością jest lżejsza…. z całym szacunkiem…. od Maćka, a co za tym idzie…. mniejsze obciążenie auta to… większa szybkość a ta tutaj ma duże znaczenie.

Wraz z Robertem uczestniczyć będą również : Ken Block, Kurt Bush oraz Valentino Rossi trzykrotny tryumfator tej imprezy i jak się później okaże, główny i jedyny rywal Roberta. Zmagania potrwają dwa dni, a kierowcy będą mieć do przejechania 166 km….. no to do dzieła !
„…wynik nie ma znaczenia bo jedziemy tu dla frajdy….” – ach ten nasz Robert…. już pierwszego dnia obejmuje prowadzenie. Kolejne kilometry do przejechania w sobotę…..w tym dwa długie oesy, a i pogoda zaczyna się poprawiać, co lekko niepokoi Roberta.
Chyba Robert miał nosa, co do soboty. Po czterech odcinkach główny rywal Roberta obejmuje prowadzenie z 7,4 sekundy przewagi. Niezbyt dobrze wypadł przejazd drugiego oesu Polsko – Włoskiej załodze, a jak później przyznał Robert, był to nie trafiony dobór opon….zbyt miękkie jak na przesychający po deszczu tor. Ale… .nie ma się co załamywać…. została jeszcze niedziela i dwa przejazdy.
A niedziela okazała się szczęśliwa i dla Roberta i dla Oli i dla A-Style Team który to bardzo mocno przyczynił się do występu naszego mistrza (przygotował samochód na tę imprezę) jak i dla nas kibiców. Decydujące starcie nastąpiło na ostatnim odcinku. Robert nie pozostawił złudzeń i odrobił stratę do Rossiego z dużą nawiązką…. co pozwoliło na spryskanie szampanem swoich konkurentów z najwyższego stopnia podium.
Brawa dla Roberta i Oli!!! Podarowali nam sporą dawkę emocji… niby taka zabawa ale wygrana cieszy!


 

Motor Show – Memorial Bettega, czyli  nokaut wśród gwiazd

Robert uwielbia sprawiać niespodzianki, kolejną z nich okazał się jeszcze jeden występ w 2014 roku. Kubica postanowił wystartować w imprezie odbywającej się we Włoszech w Bolonii mianowicie Memorial Bettega. Wszyscy raczej się już zastanawiali nad wyborem Roberta na sezon 2015, tymczasem przyszła pora na kolejną dawkę emocji “rajdowych”. Po raz kolejny Robert pojechał Fordem Fiestą RS WRC przygotowaną przez zespół A-Style, Maciek natomiast dalej mógł wypoczywać, gdyż zawody to walka samych kierowców. Format tej imprezy to pojedynki 2 załóg na specjalnie przygotowanym torze o długości 1102 metrów szutrowo/asfaltowym, 2 przejazdy po 2 kółka. W przeciwieństwie do Monza Rally Show tym razem w użyciu są opony szutrowe, także firmy Pirelli. Na starcie nie zabrakło także innych głośnych nazwisk takich jak Ken Block, Jacques Villeneuve, Gigi Galli czy Lorenzo Bertelli. Po piątkowych testach w sobotę przyszedł czas na prawdziwą rywalizację, w biegach kwalifikacyjnych Kubica okazał się bezkonkurencyjny i wygrał wszystkie zdobywając 12 punktów. W półfinale przeciwnikiem Roberta okazał się Jacques Villeneuve, Kubica zwycięża w obu przejazdach. Finał z Bertelli był już trudniejszą przeprawą wynik w przejazdach 1:1 o zwycięstwie Roberta w finale Night Sprint decyduje lepszy czas okrążenia. Puchar Trofeo Bettega Celebs Night Sprint odebrany, jest radość, ale to nie koniec emocji gdyż kolejne już następnego dnia, do zdobycia jeszcze jeden puchar.
W niedzielnych kwalifikacjach Robert po raz kolejny jedzie jak natchniony wygrywając kolejne pojedynki, jedno zwycięstwo udaje się zdobyć tylko Kenowi Blockowi, jak Robert później przyznaje jechał na używanych oponach oszczędzając nowe na finał. W półfinale Kubica startuje z Gallim i odnosi dwa zwycięstwa. Do finału startuje z Blockiem miały się odbyć 4 przejazdy, po 3 zwycięstwach Roberta z rzędu, finał się kończy, a Kubica zdobywa kolejny puchar.

Robert jako jedyny z całej stawki znalazł się w obu finałach, a także oba je wygrał, po raz kolejny otrzymaliśmy sporą dawkę emocji. Kubica nie ukrywał radości z odniesionych zwycięstw i sympatycznego zakończenia sezonu. Przejechane kilometry, to jednak nie tylko rozrywka, ale także ważna dla Roberta nauka, gdyż podobne OSy zdarzają się w całym kalendarzu WRC.

 


29.12.2014

Znamy już oficjalna listę zgłoszeń do Rajdu Monte Carlo 2015:

lista

KOMENTARZE KIBICÓW
Autor: Asia
o 10:08

Udostępnij:

error: Content is protected !!