^

Robert Kubica - Klub Kibiców

niedziela, 30 listopada 2014

Robert Kubica i Alessandra Benedetti po Monza Rally Show.

fot Marco Fossen

fot Marco Fossen

On – kierowca od dzieciństwa ścigający się na torze, przez los zmuszony do zmiany swoich planów, kierowca z duszą i niepowtarzalną osobowością. Człowiek, który wyzwala pozytywne emocje gdziekolwiek się pojawi.
Ona piękna, o figurze porcelanowej lalki z wiecznie ciepłym uśmiechem – pilotująca na co dzień różową “Renówkę”. Nadzwyczaj skromna, ale z prawdziwie toskańską krwią w żyłach, ta, którą ciągle wszystko zadziwia.
Robert Kubica i Alessandra Benedetti – wzięli udział w tegorocznej edycji Monza Rally Show i wygrali tą imprezę w przepięknym stylu.

Nie wiele mógł zdziałać Valentino Rossi – ten, który startuje tu z powodzeniem co roku, ani Ken Block, którego Ghymkana po tej imprezie wydaje się tylko teatrem jednego aktora.

 

 

 

fot. Monza Rally Show.

fot. Monza Rally Show.

Przez cały czas trwania tej imprezy nawierzchnia była mokra, co dla załogi Kubica / Benedetti nie stawiło absolutnie żadnego zagrożenia czy też przeszkody.
Robert nie popełnił żadnego błędu poza wyborem opon, który w sobotę okazał się nietrafionym.
Jego jazda była perfekcyjna! Piękny technicznie każdy przejazd, oraz wyśmienite i szybkie tempo powodowały, że reszta stawki nie miała po prostu szans na równą walkę z Robertem.
Kibice – po ciężkim i wyczerpującym sezonie WRC mogli powrócić choć na jeden weekend na legendarny tor wraz z Robertem i przeżyć trzy niesamowite i obfitujące w emocje dni.

Dziękujemy Robert! – gratulacje.
Grazzie mille Alessandra! – complimenti.

 

Galeria zdjęć:

Galeria wideo:


fot. M. Mampi

fot. M. Dampi

Robert Kubica w rozmowie z Onet.pl opowiada o planach na przyszłość, zakończonym właśnie sezonie i wymarzonym prezencie na 30 urodziny.

Czy Monza Rally Show to już pożegnanie sezonu, czy planuje pan jeszcze jakiś “wakacyjny” start?

Nie. Raczej pożegnanie sezonu, chociaż… Nigdy nic nie wiadomo, więc jeszcze zobaczymy.

Nie ma pan za sobą szczególnie udanego sezonu, jeśli chodzi o wyniki, ale lepszy, jeśli chodzi o samą jazdę. Jak wyważa pan te dwa czynniki – tempo kontra skuteczność?

Jeśli się popatrzy na punktację, sezon był marny, ale jeśli popatrzeć na tempo i na to, jak wyglądała moja jazda – zapominając o problemach, wypadnięciach z trasy czy drobniejszych wpadkach – to jest sporo lepiej. Był to ciężki rok, ale od początku było wiadomo, że nie będzie łatwo. Ja jestem bardzo zadowolony, jeśli chodzi o postępy i tempo na szutrach. W końcu szutry zaczęły mi się podobać. To coś nowego, bo w ubiegłym sezonie był to dla mnie koszmar. Wiadomo też było, że tempo czołówki mistrzostw świata jest bardzo wysokie i trzeba mieć sporo doświadczenia i być kompletnym rajdowcem, aby móc walczyć z nimi jak równy z równym, a umówmy się, że do bycia kompletnym kierowcą rajdowym to jeszcze trochę mi brakuje. Szczególnie, jeśli chodzi właśnie o doświadczenie, a także nawyki czy spojrzenie na to, jak ten sport działa.

Wszystkie przygody brał pan na klatę, ale Maciej Szczepaniak zwrócił uwagę, że miał pan na głowie jeszcze dużo rzeczy poza jazdą. Na przykład na różnych etapach roku miał pan trzech różnych inżynierów, ale nigdy o tym nie wspominał.

Nie ma tu co komentować. Miniony sezon zdecydowanie różnił się od tego, co sobie wyobrażałem, jeśli chodzi o podejście takich czy innych osób. Taki jest motorsport.

Często był pan krytykowany za błędy w debiutanckim sezonie.

Czasami wydaje mi się, że w naszym kraju było już stu kierowców Formuły 1 i tysiące rajdowców. A jednak przed pewnym kierowcą z Krakowa, takiego zawodnika z Polski w światowym kartingu nie było. Kierowcy, który wygrywał wyścigi Formuły 3 czy w zasadzie każdej juniorskiej kategorii, w której startował, na najwyższym poziomie, nie było. Kierowcy Formuły 1 nie było. Pole position nie było. Zwycięzcy wyścigu F1 nie było. Kierowcy, który wygrał mistrzostwo WRC 2 nie było. Kierowca, który wygrywał odcinki specjalne mistrzostw świata był? Nie było. Kierowcy, który po sześciu rajdach mistrzostw świata pojechał w zespole fabrycznym z najwyższej półki też nie było. I tak sobie możemy mówić długo, ale u nas fajniej się patrzy, gdy komuś się powinie noga i łatwo jest krytykować, nie mając tak naprawdę pojęcia, o czym się mówi. Ale to już taka cecha… Ja nie jestem z tych, co lubią się chwalić i wystarczają mi czyste fakty z mojego życia, ale to temat na za dwadzieścia lat może, gdy będę starszy i będę tęsknił za tym, co robiłem. Może wtedy będę wracał w przeszłość i spojrzę na to z innej perspektywy.

Czego panu życzyć w te urodziny?

Czego życzyć? Zdrowia! Bez tego ciężko cokolwiek zrobić. Jeśli będzie zdrowie, to będzie OK.

Wywiad w całości na: Onet.pl

 


KOMENTARZE KIBICÓW
Autor: TOMek
o 17:03

Udostępnij:

error: Content is protected !!